Anka Czytanka
Projekt „Anka Czytanka” to warsztaty czytelnicze z elementami teatru. Uczestnicy czytają opowieść napisaną przez Anię Trzepizur, najczęściej jest to opowieść stworzona specjalnie na to spotkanie. Można z nią wcześniej ustalić tematykę. Czasem pisze o jednorożcach, czasem o przemocy rówieśniczej, czy rozwoju kobiet. Powstały też opowieści na potrzeby zajęć logopedycznych, czy zajęć z osobami chorymi psychicznie. Warsztaty to forma aktywnego czytelnictwa. Uczestnicy słuchają historii i od razu ją odgrywają, wszyscy stają się aktorami. Wcielają się w różne role, można być księżniczką, rycerzem, a można być drzewem, ptakiem, wilkiem, czy wieżą. Narracja opowieści jest tak skonstruowana, że uczestnicy wchodzą w interakcję z innymi. Dodatkowo pojawiają się kostiumy i rekwizyty, które wzbogacają zajęcia i pozwalają uczestnikom przenieść się w świat wyobraźni. Warsztaty także prowadzi Ania, w inscenizacji łączy soje doświadczenia pracy terapeuty, instruktora teatralnego, animatora, nauczyciela. Tak powstaje opowieść interaktywna. To okazja do kontaktu z drugim człowiekiem, wspólnego działania i przeżywania różnych emocji. Do śmiechu i wzruszeń:) Anka Czytanka jest otwarta na spotkania z każdą grupą wiekową i różnorodną tematyką. Do tej pory warsztaty odbyły się m. in. w instytucjach kulturalnych, Szkołach Podstawowych i Przedszkolach w Lublińcu oraz w Powiecie Lublinieckim, ale nie tylko, najdalej trafiła do Imielina. Bogatą relację z prowadzonych działań wraz ze zdjęciami można znaleźć na profilu Facebookowym Anki Czytanki
Poniżej przedstawione są opisy i fragmenty niektórych opowieści. Zapraszamy.
Opisy:
„Bal, co za bal” – to opowieść, która zachęca do ruchu, do spontanicznych tańców. Przydatna w karnawale. Bohaterami są zwierzaki leśne, które przygotowują bal. Nie ma potrzeby nadawania konkretnych ról zwierzęcych, ponieważ w trakcie opowieści zwierzaki zakładają kostiumy balowe – kapelusze, maski, peleryny, szale, woale, śmieszne okulary… W trakcie opowieści bohaterowie tańczą kilka razy, można do tego wykorzystać podkład muzyczny.
„Bank żyrafy. Opowieść o oszczędzaniu” – opowieść powstała na zamówienie nauczycielki ze szkoły w Kośmidrach na okazję wojewódzkiego konkursu „Bank, matematyka i TY!”. Dlatego też jedną z bohaterek jest pani Iwonka. J W trakcie odgrywania opowieści uczestnicy liczą pieniądze i dowiadują się, jak można je oszczędzać.
„Błądzimy po orbicie nieznanej planety” – dość wymagająca opowieść o poruszaniu się w kosmosie. Wymagająca dla wyobraźni. Wymagająca kreatywnego poruszania się. Uczestnicy poruszają się w przestrzeni kosmicznej jako cząsteczki, budują różne ciała niebieskie, reagują na dźwięki. Nieustannie pracują ciałem jakby dryfowali w kosmosie. W końcu odkrywają nieznaną planetę i jej mieszkańców. Nazywają ją i są z siebie bardzo dumni.
„Czas pobujać w obłokach” – opowieść dla młodych i dorosłych kobiet o organizowaniu czasu, uwalnianiu się z trosk, toksycznych relacji, miejsc, o wolności i pracy nad sobą, a także o związku człowieka z przyrodą. W trakcie opowieści można porzucać samolotami z niepotrzebnych ulotek, paragonów, gazet, które zalegają w kobiecych torebkach. Opowieść inspirowana spotkaniami z Basią Sadowską.
„Szepcząc Ci na ucho…” – opowieść dla młodzieży i dorosłych o walentynkowym spotkaniu zakochanej pary. Tekst czytany jest przez uczestników z podziałem na role, oprócz zakochanej pary występują także emocje dziewczyny i chłopaka (opowieść inspirowana jest bajką „W głowie się nie mieści”). Do zabawy wykorzystano zabawę z losowaniem pytań i odpowiedzi, dlatego przebieg zabawy nigdy nie jest do przewidzenia.
„Pluszowy Miś” – opowieść dla najmłodszych, o pomaganiu, o radzeniu sobie ze złością i o innych emocjach. Rolę pluszowego misia, który prawie cały czas jest nieruchomy, można śmiało wybrać dziecko nadaktywne. Sprawdzałam to i sama byłam zdziwiona. Klasy I – IV, przedszkolaki – nawet trzylatki, doskonale odnalazły się w tej opowieści.
Anna Trzepizur „Dziewczynka Rycerz” – fragment
Kiedyś, kiedy na świecie rosły ogromne drzewa o rozłożystych gałęziach i liściach wielkich jak dłoń. Były sobie dwie małe krainy połączone tunelem. Tunel był prawie niewidoczny i nie każdy wiedział o jego istnieniu. Na nim rosły sobie kolorowe, jak z bajki, grzybki. Każdego dnia przez ten tunel przechodził mały chłopczyk o imieniu Witek. Był to prawdziwy wesołek. Ciekawiło go, co się dzieje po drugiej stronie tunelu. Dlatego tam zaglądał. Musiał iść na kolankach, bo inaczej nie dało się przejść przez ten tunel – był taki mały.
Co tam Wituś widział? Dziwne rzeczy. Na przykład dziewczynkę w różowej sukience i… rycerskim hełmie na głowie. Zawsze się zastanawiał, jak ma na imię ta dziewczynka. Jeździła konno i robiła naprawdę dziwne wymachy rąk i nóg. Obok niej chodził jakiś pan w kapeluszu i mówił: „Dobrze, dobrze, źle, od nowa, dobrze, nie, jeszcze raz!”. Co oni robili, tego Witek nie mógł zrozumieć.
Pewnego razu konik tej dziewczynki podszedł do tunelu i zaczął go obwąchiwać. Wituś szybko schował się w głąb, no, trochę się bał, że jak go ktoś zobaczy, to może być źle – porwą go albo coś, nie wiadomo, co. Nie, Wituś nie mógł ryzykować! Mama bardzo by płakała, gdyby mu się coś stało. Po chwili jednak konik zainteresował się grzybkami i nawet próbował je strącić, ale grzybki mocno trzymały się tunelu. Po chwili konik usłyszał, że woła go mała rycerka, więc do niej wrócił.
Rycerska dziewczynka wskoczyła na konika i wykonała kilka skoków przez przeszkody. Były one naprawdę wielkie, ale dziewczynka świetnie sobie z nimi poradziła. Wtedy pan w kapeluszu powiedział: „Jesteś już gotowa. To dobrze, popatrz na niebo, robi się granatowe, to będzie już jutro”.
Anna Trzepizur „Bajka o misiu bez kapotki” - fragment
Przez szerokie pola i rozległe łąki człapie sobie misio ……….[1] Wyszedł biedak z ciemnego, starego boru, w którym pełno jest złośliwych chochlików. Takie chochliki wyglądają jak ….... [2] Misio idzie krok za krokiem ze spuszczoną głową, jest strasznie smutny, z oczu kapią mu łezki.
- Co mu się stało? – szepczą kwiatki do siebie, a trawy szumią żałośnie. – Nie wiemy, nie wiemy…
- Misiu, misiu – szemra cicho mała rzeczka. - Co Ci jest?
Misio jeszcze trochę płacze pod noskiem, w końcu cicho odpowiada:
- Miałem piękną kapotkę, taką śliczną i ciepłą na zimę, a tu już jesień i kapotki nie mam.
- Co się stało z twoją kapotką? – zapytał ….. [3]
Misio nic nie odpowiedział, tylko usiadł sobie na pieńku i głęboko westchnął.
- To były chochliki…
- Co one Ci zrobiły? – dopytywała chmurka z nieba. - Misio, mów, mów szybko.
I tu misio rozpoczął swoją opowieść:
Szedłem sobie, jak co rano, do moich przyjaciółek pszczółek po miodek na śniadanko. One mnie znają i chętnie dają mi trochę miodu, bo im pomagam budować gniazdo. Śpiewałem wesoło moją poranną piosenkę. A jej słowa brzmiały tak:
„Słońce witam, Cię z radością i po miodek kroczę,
Wiatr wesoło gra w gałęziach,
Więc sobie podskoczę!”
Anna Trzepizur „Baśń o Melce, przyjaciółce jednorożca” - fragment
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami mieszkał sobie chłopiec. Nosił koronę, nosił płaszcz i berło. Często też siadał na tronie. Mówiono do niego: „Królu”. Musiał zarządzać całym królestwem. Było ono ogromne, a otaczał je mur. Po jednej stronie królestwa stała wysoka wieża. Po drugiej stronie stały drzewa, na których siedziało mnóstwo ptaków. Ptaki śpiewały przecudnie: tralla la tralla li. Po środku królestwa rozciągała się piękna łąka. Na niej rosły kwiaty.
Wieczorem, gdy słońce przykrywało się chmurkami i szło spać, na łące pojawiały się krasnale. Głaskały kwiaty i układały je do snu, grabiły trawkę, a potem same szły spać pod drzewa. Gdy gwiazdki zaczęły mrugać, na łące pojawiał się jednorożec. Dziś był on bardzo smutny, gdyż nigdzie nie mógł znaleźć swojej przyjaciółki, małej dziewczynki o imieniu Melka. Szukał jej już cały dzień, ale jej nigdzie nie było. Zapłakał z tego powodu, a jego łzy były jak dzwoneczki, kiedy spadały na łąkę, wydawały piękne, ale przerażająco smutne dźwięki.
Usłyszał je chłopiec, który był królem. Szybko wsiadł na swojego wierzchowca i przyjechał do jednorożca. Poklepał go po grzbiecie i powiedział, że pomoże mu w jego zmartwieniu. Chłopiec zawołał szybko swego jedynego rycerza i rozkazał mu szukać Meli. Pożyczył mu też swojego konia. Rycerz długo błądził po królestwie. Cztery razy przeszedł przez mur, dwa razy przeskoczył przez łąkę aż natrafił na ślad dziewczynki. Była zamknięta w wieży. Machała do niego chusteczką i coś wołała.
Nie mógł jej usłyszeć, bo wieża była tak wysoko. Przez chwilę wydawało mu się, że Mela chce go przed czymś ostrzec. A może po prostu prosiła go o ratunek… Nagle usłyszał ryk. Odwrócił się, a tam stał nie kto inny tylko smok. Był wielki, groźny i nieuprzejmy. Od razu zaczął brzydko wyzywać na rycerza. Wymachiwał łapami i nawet chciał zionąć ogniem, ale tylko zachrypiał, zakaszlał, aż w końcu kichnął. No i Melka zemdlała, upuściła chusteczkę, która zaczęła się unosić w powietrzu, a potem lekko opadać na ziemię.
[1] Zad. Nr 1: Nadajcie imię misiowi. Wpiszcie je na ubranku, a w nagrodę poszukajcie skarbu.
[2] Zad. Nr 2: Opiszcie jak wyglądają chochliki.
[3] Zad. Nr 3: Kto zapytał misia o kapotkę?